To nie jest może jakaś tajemnica, ale jeden z centralnych punktów Warszawy, ma wiele architektonicznych odniesień do La Giraldy, wspaniałej wieży katedry w Sewilli. Wieży która powstała jako minaret i która zrobiła na mnie wielkie wrażenie.
Najpierw była idea, pomysł budowy „Wieżowców Stalina”. W Moskwie ostatecznie powstało ich siedem, potem powstawały w państwach tzw. „Demokracji ludowych”. Ten warszawski powstał jako wyraźnie smuklejszy niż oryginały. I ten warszawski chyba najbardziej przypomina Giraldę. Nie mam pojęcia skąd w samym środku komunizmu pojawiały się takie akurat pomysły?
La Giralda to był minaret zbudowany przy dużym Meczecie w XII wieku, który powstał z prostym założeniem. Miał być minaretem jakiego jeszcze nie widział Muzułmański świat. To się w znacznej części udało. W środku nie ma schodów, jest tylko szeroka rampa. W sam raz by na górę można wjechać konno.
Po zdobyciu Sewilli przez Hiszpanów, Meczet zburzono. Ocalała tylko wieża dzięki interwencji Alfonsa X Mądrego. Zamieniona w dzwonnice Katedry, potem podwyższona, na jej szczycie postawiono figurę Wiary (pełni ona od razu rolę wiatrowskazu). Figurę tą nazwano Giraldillo. Od niej prawdopodobnie nazwę wzięła cała wieża.
Jest doskonałym uzupełnieniem wspaniałej, wielkiej gotyckiej Katedry. Katedry wielkiej jak góra, która zrobiła na mnie gigantyczne wrażenie, no ale to już osobna historia.
Giralda była inspiracją dla wielu minaretów w Maroku w średniowieczu, ale i innych budynków, wznoszonych głównie XIX i XX w. głównie w USA. Wieżowce w Stanach Zjednoczonych były potem pewną inspiracją dla architektów Stalina – i tą drogą trafiła do Polski „warszawska Giralda”. Może najbardziej przypomina pierwowzór?
Komentarze