Patryk Janiak – blog historyczny

8 stycznia 2015

Mao i Chang Kaj-szek – dwie głowy jednego Smoka

Opublikowano: 08.01.2015, 17:33

źródło: Wikipedia.org

Chang i Mao w 1945 r. źródło: Wikipedia.org

To zadziwiające jak wielkie postacie „czekają” na siebie, by spotkać się i zmierzyć. Chang i Mao byli przedstawicielami podobnego pokolenia (Chang był starszy od Mao o 6 lat). Widzieli zmierzch Cesarstwa i niechlubny początek Republiki. Obaj mieli swoją wizję Chin która nie pojawiła się jednego dnia, tylko stopniowo ewoluowała wraz z rytmem ich życia. Tylko jeden z nich wygrał swoją walkę. Drugi przez ostatnie 26 lat swojego życia mógł oglądać swoje Chiny tylko przez lornetkę. Ich losy są dla mnie smutnym dowodem, że nie zawsze moralność i słuszność musi wygrywać.

Lektura życiorysów obu postaci jest dla mnie zadziwiająca. Mao – brutalny dyktator odpowiedzialny za śmierć milionów ludzi, jeden z najbardziej krwawych tyranów XX w. Chang, postać wprawdzie innego kalibru, który nie startował w tej konkurencji co Stalin czy Hitler. Niemniej osoba z gatunku kontrowersyjnych. Tłumiący wolność słowa czy opozycję – sam zresztą mówi, że najpierw Chiny musi przebudować, a potem będzie wprowadzał demokracje. Jednocześnie jest żarliwym czytelnikiem Biblii i wierzy w duchowy (samo)rozwój. Z drugiej strony ma do dyspozycji tajną policję która stosuje metody nie do zaakceptowania dla człowieka tzw. „Zachodu”.

Dla mnie postacie te są interesujące jednak w wymiarze osobowości jakimi byli. Mao poza tym że sam bardzo chętnie i dużo czyta (wbrew pozorom, większość „wielkich” postaci dużo czyta, niezależnie „dobrych” czy „złych”), był postacią dość brutalną, bezwzględną, twardo realizujący swoje założenia. Niewyżyty seksualnie, prowadzi życie sybaryty odmawiając swoim ziomkom podstawowych wygód, sam pławi się w luksusach i każe realizować swoje irracjonalne pomysły.
Nie waha się poświęcić najbliższych wspólników w walce o władze. Pod koniec swojego życia, nie pozwoli umierającemu na raka Zhou Enlai na operację – tylko dlatego by „wierny” Zhou nie żył dłużej niż On sam. Co zresztą mu się uda – Mao przeżyje Zhou o 9 miesięcy.

Z drugiej mamy Changa, dość przeciętnego przywódcę, często wahającego się, zbyt często wybaczającego ludziom ze swojego otoczenia różne brudne sprawy związane z korupcją czy nieudolnością. Jednocześnie sam poświęcający się swojemu marzeniu – wielkim, odrodzonym i zjednoczonym Chinom. Do końca życia pełen samodyscypliny, wstaje wcześnie rano, medytuje a potem zaczyna pracę.
Dla mnie najciekawsze jest historia jego uwięzienia w 1936 r. w Xi’anie przez Zhang Xuelianga – „Młody Marszałek” – jest jednym z sojuszników KMT. Pragnie sojuszu z komunistami, celem zwrócenia się przeciw Japonii, już teraz. Chang jest wtedy o krok od zniszczenia komunistów (Zgodnie z teorią najpierw wróg wewnętrzny, potem zewnętrzny).
Chang nawet w niewoli, brudny, na boso, nie traci godności i rozmawia ze swoim strażnikiem tak, jakby wciąż był przywódcą… Zhang zaczyna w rozmowie tytułować go „Jego ekscelencją Generalissimusem”. Na to Chang szybko ripostuje, że jeśli Zhang tak go tytułuje, to uznaje go nadal za swojego zwierzchnika, a wtedy powinien natychmiast go uwolnić. Inaczej jest buntownikiem, a jeśli tak jest niech lepiej go rozstrzela od razu. Krzyczy na Zhanga niczym na pętaka „Jeśli jest pan odważny, zabij mnie. Jeśli nie, wyznaj swoje winy i pozwól odejść!”. Jego niewola trwa dwa tygodnie, po których ostatecznie zostaje uwolniony, wraca do swojej Stolicy w chwale.

Te dwa tygodnie powodują że Chang ostatecznie nie zniszczy komunistów wraz z Mao. Wkrótce musi zająć się inwazją Japonii na swój kraj. Komuniści przeżyją. Będą stopniowo odbudowywać swoje siły pod wodzą Mao, który krwawą walkę z Changiem wykorzystał by stopniowo pozbyć się większości ważnych konkurentów o władzę w Komunistycznej Partii Chin. Partii która wróci na scenę w 1945 r. a Mao ostatecznie proklamuje „swoje” Chiny 4 lata później. Chang będzie musiał uciekać na Tajwan…

Jest taka teoria, że pod koniec swojego życia Mao żywi dziwny sentyment do pokonanego Changa. W dniu śmierci Generalissimusa niewiele je, prawie z nikim nie rozmawia. Słucha marsza pogrzebowego którego ostatnie słowa to:
Ty i ja jesteśmy bohaterami historii
Nie zaś szarymi ludźmi paplającymi o drobiazgach!

 

Serdecznie zachęcam do poznania ich życia. Zwłaszcza jeśli komuś obraz Changa w tej krótkiej notce wydaje się zbyt posągowy. W istocie Chang był bardziej złożony. Mao zresztą też. Jeśli ktoś zainteresowany jest większą ilością szczegółów odsyłam do dwóch książek, z których zresztą czerpałem wszystkie swoje informacje:
„Pod wiatr. Czang Kaj-szek 1887-1945” J.Polit oraz
„Mao” Jung Chang, Jon Halliday

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.